
Do obejrzenia filmu rosyjskiego reżysera
Levana Gabriadzen pt.” Wykrętasy”nastawiłam się pozytywnie. Miałam nadzieję na
zobaczenie lekkiej i przyjemnej komedii, przy której można się odprężyć. I
właśnie coś takiego otrzymałam. Film z 2010 roku z Konstantinem Khabenskiy i
Millą Jovovich spełnił moje oczekiwania i nastawił mnie bardzo pozytywnie.
Historia, którą otrzymujemy jest mało
skomplikowana i już od początku filmu wiemy, że nie będzie tutaj żadnych
wzruszeń, czy dramatów, a za to wiele zabawnych scen i humoru. Slava, główny
bohater historii, to nauczyciel j.rosyjskiego i niedoszły pisarz romansów. I
chociaż pisze o miłości sam jej nigdy nie spotkał, do czasu, aż los styka go z
niejaką Nadią. Jest to młoda kobieta o której nie wiemy zbyt wiele, poza tym, że
żyje w Moskwie i ma, a raczej miała nieco nachalnego i egoistycznego
narzeczonego. Bowiem nasza bohaterka zdecydowała się go porzucić właśnie dla
nowo poznanego Slavy z, którym było jej tak dobrze, że po tygodniu znajomości
zdecydowała się na małżeństwo z nim. I właśnie od tego momentu rozpoczyna się
prawdziwa zabawa.
Panna młoda czeka na swojego ukochanego w domu
i z ekscytacją myśli o weselu, które zaplanowała na następny dzień. Niestety,
nasz bohater nie będzie mógł przyjechać na własny ślub. Zostal bowiem wrobiony
w udział w mistrzostwach piłki nożnej dla młodzików i ma cały dzień na
znalezienie odpowiedniej drużyny, a potem ma poprowadzić ją do zwycięstwa. Choć
raczej do przegranej, gdyż właśnie na tym najbardziej zależało Slavie, który po
złapaniu przypadkowych dzieciaków z ulicy zdecydował sie robić wszystko, by jak
najprędzej odpaść z turnieju i móc jechać do ukochanej, czekającej na niego w
Moskwie.
Jest to idealny schemat do zaserwowania
nam sporego wachlarza dowcipnych momentów, których prowodyrem jest zwykle nasz
główny bohater. Już sama jego osoba i to jak się zachowuje potrafi dostarczyć
nam sporej dawki śmiechu. Jest to bowiem bohater, który swoją uległością,
niezdarnością , a także niezbyt wysokim sprytem nie mógł nie zyskać sympatii
widza. W niektórych jednak momentach filmu potrafił zdenerwować tym, jakie
podejmuje decyzję. Na szczęście w końcu on sam zaczął rozumieć swoje błędy i zaczął
robić wszystko, by je naprawić. Również przyjemną postacią jest młody Kosoj,
kapitan drużyny, którą stworzył Slava. Swoją wiarą i zapałem, a także ciętym
językiem, którym się posługiwał sprawił, że i jego osoba zapadła mi w pamięć.
Nie wszyscy jednak bohaterowie byli tacy wyraziści i ciekawi. Na przykład można
wziąć wspomnianą wcześniej Nadię, o której wiemy bardzo niewiele i, której
charakter nie został zbytnio zarysowany. Była trochę tak, aby być. Równie
dobrze na jej miejsce można byłoby wstawić kogoś innego, a film na pewno by na
tym nie stracił.
W trakcie trwania seansu można było
wysłuchać wiele, przyjemnych dla ucha piosenek, które oczywiście śpiewane były
w języku rosyjskim. Dodawały one klimatu filmowi i potrafiły wzbudzić w widzu
dokładnie takie emocje, jakie powinien odczuwać w danej chwili oglądania. To
właśnie muzyka najbardziej zapadła mi w pamięci i po obejrzeniu
"Wykrętasów" jeszcze długo nuciłam zapamiętane melodie.
Ogółem film podobał mi się bardzo. Nie
jest to film wybitny, czy nawet bardzo dobry, ale mimo to oglądało mi się go
niezwykle przyjemnie. Historia mnie zaciekawiła, a całe półtorej godziny
trwania seansu zleciało mi dosłownie w chwilę. Praktycznie cały czas się przy
tym uśmiechałam. Nie polecam go jednak osobom, które szukają mocniejszych
wrażeń i intensywnych emocji, a tym, którzy po ciężkim dniu pracy chcieliby
odpocząć przy lekkiej, niewymagającej zbytnio myślenia komedii. Komediii, która
mimo swojej łatwości w odbiorze nie jest jednak denna i nastawiona tylko na
wcześniej wspomniany, stojący tutaj na całkiem wysokim poziomie humor.
Zdjęcia: kadry z filmu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz