Przedstawiam Wam film zarazem wyjątkowy, co jak najbardziej zwyczajny. Sprzeczny. Taki jakiego jeszcze nie widzieliście, a będący jednocześnie zaproszeniem, by wniknąć w niego głęboko. Poznajcie Życie Mai, film w, którym rola reżysera, scenarzysty i najważniejszej postaci przypada jednej i tej samej osobie. Dzieło rozpoczęte 30 kwietnia 2001 roku, które trwa dalej i nieprzewidziana jest data zakończenia tego seansu. Niekończąca się opowieść, będąca czystą improwizacją, sztuka która ciągle się rozwija, aktorka i aktorzy, którzy z nią występują nigdy nie wiedzą co przyjdzie im zagrać, ani co zostanie dla nich przewidziane. Zwykle potraią jednak domyślić się najważniejszych punktów danego dnia, przez co mogą się przygotować do tego, by zagrać go jak najlepiej.
Ale może zacznijmy od tego , o czym jest ta opowieść? Oczywiście o Mai. O jej życiu, o niej samej. Ta pierwsza kwestia czasami potrafi być monotonna, obserwując to co dzieje się na ekranie, bardzo szybko zauważamy, że przez dziesieć długich miesięcy trwania seansu dni bohaterki z pozoru wyglądają podobnie, chociaż dla niej oczywście każdy jest całkowicie inny. Chodzi do szkoły, wraca do domu, odpoczywa w weeendy. Poza większoscią jej lekcji, na których zdarza mi się przewinąć film do przodu, w ciągu takich dni ciekawe wydają się tylko kwestie tego w co się dzisiaj ubierze, zajęcia, którymi zamuje się po powrocie do domu (chociaż patrząc na to z boku i one po czasie przestają przyciągać uwagę widza, warto jednak na nie spojrzeć, by zobaczyć tą wielką pasję na twarzy dziewczyny, kiedy robi to co lubi), oraz filmy, lub książki, któe zdarza jej się przeczytać lub obejrzeć. Bohaterka bardzo często potrafi ograniczać swój czas, by móc przez chwilę pożyć życiem ulubionych bohaterów filmowych, czy książkowych. Przyjemnie jest patrzęć na jej szczery śmiech, gdy czyta zabawną powieść ulubionego autora Yanna Martella, czy widzieć niemogące się utrzymać w oczach łzy, które z rozdzierajacym szlochem moczą jej twarz, gdy przeżywa śmierć fikcyjnej postaci.
Tak, przyjemnie jest na to patrzeć. Daje nam to dużo poznać o tym jaka jest Maja. A jest bardzo emocjonalna, tygodniami potrafi przeżywać jedną rzecz, nie wstydząc się tego. Właściwie to Maja prawie wcale nie kryje się ze swoimi uczuciami. Kiedy jest smutna, kiedy jest szczęśliwa, a kiedy zdenerwowana- łatwo to poznać. Kiedy w coś wchodzi, to całą sobą. Popada także w skrajności. Potrafi mówic bez przerwy, aż cieżko ją uciszyć, by potem przez kolejne dni nie odzywać sie prawie wcale. Zdarza jej się też zachowywać dystans przed nowopoznanymi osobami, może wtedy nawet wydawać się cicha i mało rozrywkowa. Nie jest bowiem typem, któremu największą radość sprawiają wyjścia ze znajomymi, a kameralne spotkania w trzyoosbowym gronie bliskich jej osób. Kocha ludzi, ale nie pragnie sie nimi otaczać ze wszystkich stron. Ceni swoja indywidualność i introwertyczną naturę, a najważniejszą dla niej wartością jest jej wiara, która mnie- osobie z boku wydaje się piękna, chociaż czasami niezrozumiała i dziwna. Nie sposób jej opisać. Jeśli ktoś rzeczywiście chciałby ją poznać, musiałby zdobyć całkowite zaufanie bohaterki.
Poza jej wrażliwością i zadowolenia z siebie i ze swojego życia, a także szacunkiem do innych ludzi, to co ją jeszcze wyróżnia jest jej wieczne rozkojarzenie. Błądzi w chmurach, przez co często wydawać się może nieobecna, jakby była w innym miejscu, w innym czasie. Nie potrafi się skupić na wiecej, niż dwóch rzeczach naraz, gubi różne rzeczy i nie potrafi sama znaleźć właściwej drogi. Coś jest więc kosztem czegoś. Oczywiście o samej Mai, o jej wnętrzu, o tym jaka jest nie sposób napisać w paru zdaniach. Jak każdy człowiek jest bogatą księgą, która jest za gruba by przeczytać ją całą, a mimo to pisana jest dalej. Dokładnie jak film, o którym mowa. Wspominałam już, że dziewczyna poza oglądaniem filmów zajmuje się także innymi zajęciami. A jest ich całkiem sporo, bo wiele ma zainteresowań.
Zobaczyć więc możemy jej pasje pisania, kiedy siada przed komputerem i nie mierząc czasu stuka palcami o klawiaturę, tworząc to nowe historie, czy właśnie pisząc recenzje filmowe. Widzimy także z jakim zapałem potrafi zrywać się z krzesła, by wykonać godzinny trening, po którym leży spocona na ziemi, szczęśliwa, ale nie mogąca się poruszyć. Przyglądamy się jak z precyzją wycina kawałki papieru, by potem połączyć je w różnych, ciekawych miejsach, dokleić do nich jakiś kamyczek, by stworzyć maleńkie dzieła sztuki. Wraz z nią słuchamy przeróżnej muzyki, wydobywacej się z wnętrza głośników, która najczęściej opowiada o losach i uczuciach musicalowych bohaterów. Dodatkowo Maja tworzy też całkiem inne opowieści, które nie wiążą się z jej życiem, a w jakiś sposób są jej częścią. I tam możemy obserwować prowadzonego przez nią, dorastajacego i żyjącego w krainie Wolnych Stad smoka Uzdrowiciela, o zacnym imieniu Daimon. Obserwujemy również, szczególnie przybiera to na intensywności w wakacje, pomniejsze historie, w których bohaterka wcela się w kogoś innego. Grajac w małej, zamknitej grupie, bądź też na wielkich salach z nieznajomymi wciela się w role uzależnionych od narkotyków prostytutek, w młode dziewczyny mierzące się z trudami II wojny światowej, czy dostojne kapłanki nękane poczuciem winy za śmierć brata. Wtedy na ten, krótki moment saje się kimś innym. Gra w grze. Powieść szkatułkowa. Aktorka będąca aktorką. Naprawdę warto to zobaczyć, albo samemu wziać w tym udział.
No właśnie. W życiu Mai poza nią samą są przecież inni ludzie. Bardziej, lub mniej dla niej ważni. Jest jej mama, którą otoczyła największą miłością, siostra, brat, Sławek, ojciec, jej dwie najlepsze przyjaciółki, Pani Szwajkowska z biblioteki, mnóstwo ludzi, których nie sposób wymienić, bo ich twarze przeiwjają się jak w kalejdoskopie. Raz jest przy kimś innym, potem znowu z kim innym, potem sama i tak bez przerwy. Ale Ci wszyscy ludzie również zasługują na wielką uwagę. Każdy z nich odgrywa swoją rolę najlepiej jak umie, jednocześnie zajmując się tworzeniem innego, wielkiego dzieła dotycżacego ich samych. Wiele uznanie dla nich i dla samej Mai, że podjęli się udziału w tak trudnym, a zarazem najpiękniejszym dziełem jaki widział świat. Ogromne brawa i uznanie za rolę w w ogromnej filmowej serii nazwanej krótką nazwą: Życie, że chcą i mimo wysiłków tworzą swoje własne, poboczne historie, o nazwach podonych jak do Życie Mai. I także za to, że wchodząc w te relacje z gracją przenikają swoje opowieści z cudzymi, mieszając je i czyniąc obie historie barwniejszymi i ciekawszymi. Dlatego i Wy, którzy również dalej tworzycie swoje filmy nie bójcie się stać się pełniejszymi, uważniejszymi widzami cudzej historii i z całego serca polecam Wam głębsze zapoznanie się z filmem pt. Życie Mai.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz